Podziałane u fizjo. Stopa pomobilizowana. Tak naprawdę muszę być cierpliwy, tkanki po prostu muszą się zagoić. Mogę biegać, stopniowo wracać do aktywności. Uznaliśmy, że spróbuję jeszcze bardziej atakować śródstopie - aby bardziej prowokować pracę pierwszej kości śródstopia. Za tydzień będzie wkładka.
Wtorkowy truchting taki sobie. Ciągle obecny dyskomfort bólowy. Pojawia się po jakimś czasie (5-10 minut) i potem zostaje do końca. Po tym treningu słabo się czułem na drugi dzień, ale to pewnie też dlatego, że zaraz po nim ruszyłem na plac boju do ogrodu.
W czwartek znowu easy na bieżni - nachylenie 5%. Wytrzymałem nieco ponad 30 minut. Odczucia podobne do wtorku, spory dyskomfort po zakończeniu aktywności. Wskaźniki snu mogą sugerować wywołanie stanu zapalnego (niskie HRV, wysoki puls). Morale biegowe szoruje po dnie - za długo już to trwa.
Piątek i sobota sporo gravelowania - szczególnie w sobotę. Przez te dwa dni noga trochę odpuściła. W niedzielę przed meczem zrobiłem półtoragodzinny rozjazd, a wieczorem trucht. Wyszło 35 minut szybszego truchtu, bo po ok. 5:13, co na obecną chwilę jest po prostu bardzo optymistycznym tempem easy. Odczucia wydolnościowe, sprawnościowe typu luz w nogach, w plecach super. Poza jednym - oczywiście dyskomfort stopy. Niemniej jest światełko w tunelu, bo pojawił się dużo później niż ostatnio (chyba dopiero po 15 minutach) i nie był tak dokuczliwy - myślę, że max. 3/10. A musiało być lepiej, bo zdecydowałem się na koniec zrobić szybszy podbieg pod wiadukt (ok. 200 metrów) po ok. 4'14.
Dziś w poniedziałek trochę pobolewa, ale popołudniu mam sesję u terapeuty, więc może łatwiej będzie diagnozować punkty spustowe. Może uda się też przygotować dla mnie wkładki. Wskaźniki snu po niedzieli dość dobre, a nawet bardzo dobre. W nowy tydzień wchodzę z umiarkowanym optymizmem.