• Bieganie: nic, totalnie nic
  • Rower krosowy: 60,8 km; 3:11:23; 19,0 km/h; 57% (z nadgarstka); TRIMP 107
  • Rower stacjonarny: 126,6 km; 4:04:44; 31,0 km/h; 61 %; TRIMP 176; 92 rpm
  • Ratowanie rozcięgna (protokół ćwiczeniowy): 6:32:30
  • Inne (sprawność, trening siłowy, spacer): ~1h 40min.

Poniedziałek (nic specjalnego)

Luźny rozjazd do pracy / z pracy. 13,7 km po roztopionej brei śnieżnej. Komu to przeszkadzało?

Wtorek (rower stacjonarny)

35,9 km; 1:04:30; 33,4 km/h; 70%; TRIMP 76; 99 rpm

w tym 12x1'/1' - intensywność VO2max

Dziś byłem zapisany na zabieg elektrolizy EPTE. Fizjoterapeuta z Ursynowa, który może to przeprowadzić jednak nie zakwalifikował mnie do tego zabiegu. Nie do końca pasowały mu moje objawy - albo po prostu nie chciał - sam już nie wiem.

Środa (fizjo)

Rozjazd praca/dom na rowerze krosowym ok. 17 km w sumie. Wieczorem wizyta ponowna u fizjoterapeuty z Ursynowa - ustawienie protokołu ćwiczeniowego. Generalnie stretching i rolowanie ale duża dawka - najlepiej 3 razy dziennie po ok. 40 minut pracy. Czasowo to by wychodziło ok. 2 godziny dziennie. Jeśli to zadziała, to okaże się, że czasem lepiej zacząć od najprostszych rzeczy, a nie kombinować z jakimiś zabiegami.

Czwartek (rower stacjonarny)

Rozjazd praca/dom na rowerze krosowym 15km. W domu praca nad rozcięgnem (3 sesje - w sumie równo 2 godziny). Na razie poza lepszym czuciem ciała, niespecjalne efekty. Najbardziej bolesne rolowanie łydki - tego wcześniej nie było.

Oprócz tego na rowerze stacjonarnym zrobiłem bardzo spokojną jednostkę tlenową do filmu:

43,1 km; 1:30:09; 28,7 km/h; 56 %; TRIMP 40; 85 rpm

Zatem czwartek mocno "na robocie" - tylko, że ja naprawdę nie chcę być żadnym triathlonistą czy innym duathlonistą.

Piątek

Nic specjalnego. Rowerowanie ~15km + 3 sesje ćwiczeń pod kątem rozcięgna.

Sobota

2 sesje ćwiczeń pod kątem rozcięgna. Rower stacjonarny 47,6 km; 1:30:05; 31,7 km/h; 61%; TRIMP 60; 94 rpm

Kupiłem sobie rolkę do rolowania stopy oraz wkładki ortopedyczne na ostrogę - pani w sklepie powiedziała, że robią robotę.

Niedziela

2 sesje ćwiczeń pod kątem rozcięgna. Rolowanie łydki już mniej bolesne. Spacer z psem - wspominam, bo w trakcie spróbowałem trochę potruchtać. Wygląda na to, że wkładki trochę pomagają, ale nie jest to jakiś gamechanger.

Morale biegowe? Nawet nie wiem czy jest. W przyszłym tygodniu chciałbym zrobić jakiś marszobieg.

Previous Post Next Post