WESOŁE BIEGI GÓRSKIE (edycja 1/2025)
Ostatnim startem w zeszłym roku był gdański Garmin Ultra Race (12km). Cały czas trenuję w układzie 5 razy w tygodniu bieganie, 2-3 razy w tygodniu trening siłowy, gravel (krótkie dojazdy praca/dom). Muszę przyznać, że pomimo braku jakichś wyraźnych odczuć w poprawie jakości biegania - mam tu na myśli taki ogólny komfort, to jednak pobieżna analiza na podstawie choćby Runalyze wykazuje, stały, liniowy wzrost formy. Od grudnia przybył mi 1 punkt w ramach efektywnego VO2max (50,8 -> 51,8), co obecnie przekłada się na następujące prognozy:
Treningi biegowe wykonywałem w układzie wtorek ER, środa ER+podbiegi, czwartek ER, sobota LT (na tej samej pętli w lesie), niedziela LR.
Pierwszym startem w nowym roku były w zeszłą sobotę Wesołe Biegi Górskie. Takie trochę niszowe, kameralne zawody - w cieniu bardziej popularnych i kultowych Falenickich Biegów Górskich. Zdecydowałem się na te zawody, bo odbywają się na terenie bardzo dobrze mi znanym. Rozgrywane są na 3 dystansach >2km (1 pętla), >6km (3 pętle) oraz >10km (5 pętli). Na jednej pętli znajdują się 3 mocne podbiegi. 2 szybkie zbiegi i jeden bardziej techniczny (przynajmniej dla mnie). Warunki były dość dobre. Określiłbym jako lekkie zimowe. Trochę śniegu, trochę miękkiego podłoża, trochę śliskości - taki typowy przełaj, mocny kros.
Start potraktowałem typowo treningowo. Miał to być silny bodziec, jako odskocznia od cotygodniowych tresholdów. I taki był. Początek ruszyłem oczywiście trochę za mocno, ale nie było to proste powstrzymać się, bo start był wspólny dla wszystkich dystansów. Ogólne tempo mi spadało na każdej pętli o kilka sekund na kilometrze:
1. 2,14 km 9:56 4:38/km +0:08/km
2. 2,15 km 10:13 4:45/km +0:01/km
3. 2,15 km 10:29 4:52/km -0:06/km
4. 2,14 km 10:32 4:55/km -0:09/km
5. 2,15 km 10:03 4:40/km +0:06/km
4. pętlę wyraźnie przysnąłem, bo czułem na 5-tej, że jest zapas, więc można było podkręcić wcześniej. Upewniam się, że Peregriny to solidny but treningowy, bardzo dobry na trudne warunki, ale jak dla mnie nie posiada tego pazura startowego - nie czuję w nim wsparcia dynamicznego. Jeśli chodzi o odczucia, to najlepiej czułem się na podbiegach, trochę gorzej na płaskich (brakowało odejścia), a najgorzej na zbiegach w drugiej części dystansu - syndrom miękkich nóg. Nie wiem na razie jak sobie z tym poradzić - być może dalej trzeba budować siłę ekscentryczną i liczyć, że to jakoś odda. Albo po prostu jestem "słabiak" ;) Zająłem raptem 14 miejsce open, oraz 2-ie w kategorii M-50. Wynik 51:11 - zdecydowanie do poprawy za 2 tygodnie.
Następnego dnia zrobiłem spokojny long run, który pokazał mi, że bodziec z zawodów był konkretny, bo po treningu byłem kompletnie wypłukany z energii. Dziś jak to piszę, to już jest nieźle - dobry sen, dobry posiłek. Zasłużyłem na tydzień regeneracyjny.