Poniedziałek
Pierwsze bieganie w tym tygodniu tym razem wyjątkowo w poniedziałek. Wyszło 8,3km (najdalej w czerwcu/lipcu) średnio po 5:19/km na mocno zmęczonych mięśniach po gravelowej Suwalszczyźnie. Można to nazwać takim easy. Już mniej truchtanie, bardziej bieg spokojny. Odczucia niezłe. Dyskomfort niski, choć nie oznacza to, że stopa pracuje jak bym chciał - tu jeszcze daleko do ideału. Podbieg na Marsa po @4:42. Niech to będzie początek lepszego ... proszę 🙏
Wtorek
Luz. Tylko mobilizacja i odrobina treningu siłowego.
Środa
Bieganko z rana przed robotą. 8,0 km w czasie 43:24, średnia 5:28/km, śr. tętno 76%, TRIMP 71, kadencja 166 spm . Dyskomfort odrobinę większy niż w poniedziałek, ale wciąż na poziomie niskim. Tętno szaleje - ale pomimo ranka spory zaduch. Mój eVO2max oscyluje obecnie poniżej 47 - dramat. Jazda na rowerze zupełnie nie przekłada się u mnie na ten parametr wydolnościowy - ale może to temperatura. Niemniej cały czas staram się utrzymać jakąś w miarę sensowną ilość kilometrów na rowerze - np. wydłużam cały czas odcinki do pracy i z powrotem. Muszę zgubić 2-3 kg, żeby jeszcze bardziej odciążyć stawy. Dziś wpadło w sumie ponad 35 km.
Na wieczór jeszcze wizyta u fizjo.
Czwartek
Luz.
Piątek
Znowu planowałem bieganie z rana, ale nie zwlokłem się. Trening biegowy przeniesiony zatem na wieczór. W międzyczasie 2 rozjazdy gravelem praca/dom - (17,1 km + 18 km).
Trening biegowy w zasadzie bez bólu. Zacząłem nawet trochę się "macać" z drugim zakresem, bo wrzuciłem w trakcie 2x1km na wyczucie - wyszło po @4:42.
Całość: 8,1 km; 41:10; 5:03/km; 79%; TRIMP 78; 166 spm; 1,19 m.
Sobota
Luz.
Niedziela
Tylko bieganie z rana. Trochę ociężałe, ale odczucia zbliżone do tych piątkowych.
8,8 km; 46:23; 5:17/km; 77%; TRIMP 79; 164 spm; 1,15 m
Waga powolutku sobie spada w okolice znane mi sprzed kontuzji - jeszcze 1kg i będzie optymalnie. Choć idealnie byłoby 3, ale nie będę się katował. Zdrowe odżywianie bez futrowania pod korek - u mnie się sprawdza.
Tydzień z grubsza na plus. Powoli wychodzę z kontuzji. Bardzo powoli, choć udało się wcisnąć 4 jednostki biegowe. Chciałbym w przyszłym tygodniu jeszcze odrobinę zwiększyć objętość biegową, ale tylko jeśli będę czuł, że można - nie za wszelką cenę. Wolę już szybciej pobiegać a krócej niż wolniej a dłużej. Objętość mogę uzupełnić na rowerze bez szkody dla stawów. Na wskaźniki wydolności - tętno, czy eVO2max to nawet niespecjalnie patrzę, bo prawdopodobnie upały robią swoje - zawsze źle znosiłem. Oddechowo natomiast pełny luz.