• Marszobiegi: 11,9 km; 1:29:02 7:27/km 65 % TRIMP 81;
  • Rower krosowy/gravel: 30,8 km; 1:31:25
  • Rower stacjonarny: 73,7 km; 2:28:25; 29,8 km/h; 67%; TRIMP 142; 88 rpm
  • Protokół ćwiczeniowy na tylną taśmę: 2:28:59;
  • Marsz: 6,5 km; 57:29; 6,8 km/h; 52 %;
  • Inne: 59 minut.

Wtorek, 2. stycznia (marsz / rower stacjonarny)

6,5 km marszu z kijkami biegowymi. Wieczorem akcent siłowy na rowerze stacjonarnym - 12x1'/1' na dużym oporze w pozycji stojącej. Na drugi dzień spięte obie łydki - na dzień dobry pistolet do masażu.

Po marszu pięta trochę odczuwalna.

Środa, 3. stycznia

Rano brak odczuć bólowych w pięcie. Podczas chodzenia nie gorzej niż w ostatnim okresie. Na cały dzień udało się wcisnąć jedynie 4 minuty tabaty przed snem.

Czwartek, 4. stycznia

Rano pięta bez bólu. Podczas chodzenia coś tam czuć ale delikatnie. Ten stan jest od dłuższego czasu.

Z aktywności dojazd na gravelu do pracy / do domu (17,3 km), marszobieg na bieżni na 10% nachyleniu - 15x1'/1' plus rozgrzewka i schłodzenie. Po treningu protokół na tylną taśmę (ponad 50 minut pracy).

Przed weekendem ma trochę popadać śniegu - ale nie wiem czy wystarczy pokrywy na biegówki.

Piątek, 5. stycznia

Z aktywności rower do pracy / domu. Protokół na tylną taśmę. Trening Core.

Sobota, 6. stycznia

Marszobieg 10x2'/1' po płaskim. Dramat. Odczucia jakbym się cofnął o te prawie 2 miesiące. Tyle w temacie.

Niedziela, 7. stycznia

Rower stacjonarny: 43,1 km; 1:24:08; 30,7 km/h; 67%; TRIMP 79; 91 rpm

Previous Post Next Post