25 stycznia 2025 Wesołe Biegi Górskie (edycja 2/2025)

WESOŁE BIEGI GÓRSKIE (edycja 2/2025)

Po udanym starcie w CityTrailu wkroczyłem w kolejny tydzień, mając w planach mocniejsze obciążenie. Zacząłem od longa jeszcze w niedzielę, który nie był jakoś wybitnie komfortowy - szczególnie jeśli chodzi o sygnały z tkanek miękkich. Wyraźnie czuć było, że zaczynam się przeciążać. Zatem szybka piątka potrafi nie tylko przewentylować ale też wprowadzić w układ ruchu większe przeciążenia. Muszę zatem też ostrożnie wchodzić na wyższe prędkości, żeby nie powtórzyć sytuacji z bodajże 2023 roku, kiedy to super biegało się na tempach poniżej 3:10, ale zapłaciłem za to uszkodzeniem rozcięgna.

W poniedziałek powtórzyłem trening siłowy z zeszłego tygodnia ale odrobinę zwiększyłem ciężar. Nie są to wciąż wybitne wartości, co pokazuje mi, że jest tu bardzo szerokie pole do poprawy. Bardzo liczę na to, że przełoży się to na trail.

Trening poniedziałkowy to:

  1. Martwy ciąg na jednej nodze (2×7,5kg, w 3 i 4 serii 2x10kg) – 4 x 6-8 na stronę.
  2. Przysiad bułgarski z hantlami – 3 x 6 na nogę (2x10kg).
  3. Przysiad na jednej nodze (do skrzynki/krzesła) – 3 x 6 na stronę.
  4. Wspięcia na palce - protokół Alfredsona (10 kg hantel - można zwiększyć)
  5. Russian Twists z obciążeniem – 3x20 powtórzeń (10 na stronę z hantlem 10kg).

We wtorek luźne bieganie. W środę niestety wypadł mi trening ze względów logistycznych, więc zrobiłem drugi trening siłowy w superseriach łączonych góra/dół. W czwartek ciągły podprogowy na tempie pomiędzy 4:20/km - 4:30/km plus 5x100 szybszych rytmów na Syrence (bardzo nieprzyjemne, śliskie wiraże). 

Do sobotniego biegu przystąpiłem zatem ponownie z mniejszą ilością tygodniowego kilometrażu w nogach, za to z większym nieco bagażem treningu siłowego. Pogoda ponownie świetna do biegania (trochę gorzej jeśli chodzi o jakość zimy - ale to inna sprawa). Jest lepiej. Wynik poprawiłem prawie półtorej minuty (49:46). Od początku czułem większą moc jeśli chodzi o podbiegi i trzymanie intensywności na całym dystansie. Problemem są cały czas zbiegi, szczególnie fragmenty trudniejsze techniczne. Miękka noga i niepewność podczas każdego kroku w dół sprawia, że głowa blokuje mnie przed puszczeniem się mocniej. Inna sprawa, że wolę tu nie ryzykować. Ponownie pierwsze i piąte (ostatnie) okrążenie było najmocniejsze. Szczególnie mocna końcówka z finiszem na pełnej petardzie może świadczyć o tym, że ponownie był jakiś zapas.

Poniżej porównanie tych dwóch startów:

WBG1 (51:12)

1. 2,14 km 9:56 4:38/km +0:08/km
2. 2,15 km 10:13 4:45/km +0:01/km
3. 2,15 km 10:29 4:52/km -0:06/km
4. 2,14 km 10:32 4:55/km -0:09/km
5. 2,15 km 10:03 4:40/km +0:06/km

WBG2 (49:46)

1. 2,13 km 9:43 4:34/km +0:07/km
2. 2,13 km 10:01 4:42/km -0:02/km
3. 2,13 km 10:11 4:47/km -0:06/km
4. 2,13 km 10:08 4:46/km -0:05/km
5. 2,14 km 9:44 4:33/km +0:07/km

Kolejna edycja za dwa tygodnie - ale decyzję o starcie podejmę raczej w ostatniej chwili.

Filmik z drona.

Niedzielny longrun już nie był tak przyjemny. Mocno byłem wyjechany energetycznie - czuć było, że się nie do końca zregenerowałem. Zaczynam poważnie rozważać oddzielenie długiego biegu w weekend od poprzedzającego go akcentu.

Previous Post Next Post