Poniedziałek
Gravelowanie praca / dom (10km rege + 22km tlen).
Wtorek
ER 8,7 km; 47:23; 5:25/km; 71%; TRIMP 62; eVO2max 51,25; 166 spm; 1,11 m
Bieganie poranne. Przyjemna temperatura - u mnie od razu niższy puls. W ciele jednak jakiś gruz - nie udało się do końca tego rozruszać poranną gimnastyką. Easy takie bardziej męczenie buły. Niemniej odhaczone. Staw wciąż niepewny, ale bez bólu.
Na wieczór protokół na stopę + odrobina kalisteniki (znowu się zapuściłem ...).
Środa
Gravelowanie praca / dom (17km + 18 km) - tlenowo.
Czwartek
ER 9,0 km; 47:22; 5:15/km; 74%; TRIMP 71; eVO2max 50,86; 164 spm; 1,16 m
Znów bieganie poranne. Znów trochę ociężałe. Staw trochę lepiej, ale bez szału. Biegane na zmianę kilometr bardzo spokojnie, kilometr nieco szybciej. Ale wszystko w granicach tzw. easy.
Wieczorem protokół Alfredsona (wreszcie udało się wspinać na jednej nodze) + 4 serie martwego ciągu na jednej nodze. Coraz lepiej ze stabilnością - ale jeszcze sporo do nadrobienia.
Piątek
Gravelowanie praca / dom (13,4 km + 24,3 km) - tlenowo.
Sobota
BC2/LT 10,1 km; 50:09; 4:57/km; 82%; TRIMP 104; eVO2max 47,52; 166 spm
w tym:
4. 4,00 km; 4:45/km; 82%; 166 spm; 1,26 m; VO2max 49,74
5. 5,00 km; 4:42/km; 83%; 169 spm; 1,26 m; VO2max 49,33
6. 6,00 km; 4:40/km; 84%; 167 spm; 1,28 m; VO2max 48,62
7. 7,00 km; 4:38/km; 85%; 165 spm; 1,29 m; VO2max 48,11
8. 8,00 km; 4:10/km; 89%; 169 spm; 1,40 m; VO2max 51,00
Jak widać 8-my kilometr zdecydowałem się spontanicznie wejść w intensywność progową. Wydaje się, że jest nieźle. Na koniec zrobiłem 5 przebieżek 20"/40". Tempa poniżej 3:30 jeszcze są niepewne, ale fajnie było się tak rozbujać pierwszy raz od maja.
Niedziela
Spokojny kros
ER 11,5 km; 1:03:58; 5:34/km; 74%; TRIMP 92; eVO2max 47,96; 160 spm; 1,12 m
Nogi ociężałe. Staw wciąż niepewny. Szczególnie na trudniejszej nawierzchni (nierówności, korzenie, piach) i na zbiegach. Na razie nie jestem gotowy nawet na lekki trail.
Kolejny tydzień na mały plus. Potwierdza się, że temperatury mają na mnie spory wpływ. Nie tylko tętno ale i możliwości wytrzymałościowe. W tym tygodniu wyciągnąłem z szafy beret, a więc wszystkie ręce na pokład w celu usprawnienia stawu skokowego.