30 listopada 2024 CityTrail 2/5

CityTrail 2/5 (Młociny)

Po fajnym przetarciu w Białymstoku powróciłem do treningu w modelu wt, śr, czw, sob, ndz. Środę zarezerwowałem na podbiegi (dynamiczne ale na dłuższej przerwie), sobotę na jakąś formę tresholdu, niedzielę na dłuższe wybieganie w lesie. Z każdym dniem czułem, że idzie lekki progres, choć zdarzały się dni, kiedy na rozbieganiu było męczenie buły i podwyższone tętno. Niemniej wszystkie akcenty były wykonywane w sposób dla mnie satysfakcjonujący. Coraz częściej wychodziłem również na trening bez słuchawek. Przez te 2-3 lata nauczyłem się biegać z muzyką i chyba niestety zacząłem przyzwyczajać się podświadomie do rytmu, który nie jest dla mnie naturalny. Na dzisiejszy CityTrail pierwszy raz od dłuższego czasu też wybrałem się bez słuchawek.

Drugie wydanie CityTraila również z dużym zainteresowaniem. Bardzo ciasno na starcie. Pojawiło się też kilka ciekawych nazwisk, między innymi Mikołaj Olejnik podpatrzony na treningach u Yacoola, ale także Aleksander Wiącek, który dzisiaj ustanowił rekord trasy.

Pierwszy i jedyny mój błąd, to oczywiście złe ustawienie - za daleko. A obiecywałem sobie, żeby ustawić się trochę bliżej czołówki. Na samym starcie zatem dość długie przyblokowanie. Niestety nie umiem, a w zasadzie nie lubię się przepychać, więc pierwszy kilometr wpadł z dość dużą stratą - myślę, że przynajmniej 10 sekund za wolno. Aplikacja pokazuje, że 4:05. Chciałem otworzyć w 3:55 - no cóż trudno. Autolapa miałem ustawionego po 3:56, więc po 1-szym km zacząłem kontrolne nadrabianie strat, tym bardziej, że jest to fajna prosta, szutrowa, szeroka droga. W zasadzie od tego momentu zacząłem wyprzedzać. Jednocześnie czułem pod nogą luz i chyba taką dynamikę, o której truje Yacool. Długi, swobodny krok, z lekką pronacją. No i przede wszystkim obecność takiej charakterystycznej sztywności w trakcie kontaktu z podłożem. Takie odczucia miałem aż do 4-ego kilometra. Nie było zajezdni na 3km. Między 3 a 4 km wyprzedzałem i jednocześnie słyszałem, że mam lepszą kontrolę oddechu niż wyprzedzani. Ostatni kilometr najtrudniejszy, bo wtedy pojawił się syndrom miękkich nóg, sztywność nagle zanikła. Ten niekorzystny efekt był jednak zdecydowanie mniejszy niż miesiąc temu. Tak czy inaczej na finisz zabrakło odejścia. Zatem ciągle czekam na formę, która umożliwi mi wbieganie na metę na pełnej petardzie. 

Myślę, że gdybym lepiej się ustawił i nie musiał w trakcie biegu nadrabiać straty, to 10-15 sekund byłoby do urwania. Ale płakać nie będę, bo forma ewidentnie spokojnie rośnie. Prognoza Runalyze niemal w punkt. Chyba zakochałem się w Altra Vanish Tempo - świetny but.

No to jeszcze a propos tej muzyki, a w zasadzie jej braku. Dynamika biegu, to 166spm, długość kroku 1,53m (na najszybszych odcinkach powyżej 1,6m). Do tej pory, biegając z muzą na zawodach nie schodziłem poniżej 170-175spm, ale długość kroku nie przekraczała 1,5m a wręcz oscylowała wokół 1,4-1,43. 

Oficjalny wynik 19:42, więc 10 sekund poprawy. 2 lata temu na CityTrailu, także na drugim biegu tamtejszej edycji, miałem dokładnie taki sam czas. Mogę zatem przyjąć, że forma została zresetowana do poziomu sprzed 2 lat ;)

 

Previous Post Next Post