Pisałem, że nie narzekam, bo się dobrze bawię. No to pobiegłem sobie półmaraton 30 marca w Ostrowie Wielkopolskim. Trasa płaska, pogoda niezła, trochę wiatru, ale bez przesady. Wynik? 1:34:50. Właśnie tak ... Dziś czuję się jak zbity pies, który nic nie rozumie, za co takie lanie. Jeśli podczas Wiązowny nie dowiozłem mięśniowo, to tutaj nie wiem jak to nazwać? Czułem się jakbym miał nogi przyklejone do asfaltu. I najgorsze, że nic z tym nie mogłem zrobić. Oddech chce, serce chce, a mięśnie mówią - takiego wała. Fakt, że przez cały tydzień walczyłem ze spiętym odcinkiem lędźwiowym, no ale żeby to spowodowało, aż takie spustoszenie w układzie ruchu?
Czas odpocząć i zresetować głowę oraz podejście do tej zabawy.