Wkraczamy w nowy tydzień. Wg aplikacji RunMotion jest to tydzień wyraźnie luźniejszy. Wprowadziłem w ustawieniach kolejną zmianę, a mianowicie ilość treningowych dni biegowych. Od teraz to 5 dni (wt, śr, czw, sob, ndz). Czuję, że mogę już sobie na to pozwolić.
Poniedziałek
Gravel praca/dom (21 km). Luźne kręcenie. W domu trening siłowy na nogi (powtórka ze środy) + pompki na uchwytach + drążek. W przyszłym tygodniu luzuję ten trening, tzn. bez ciężarów.
Wtorek
W planie Easy run 1hr (5:35-5:55 lub 119-128bpm).
ER 11,1 km; 1:00:27; 5:28/km; 72%; TRIMP 82; eVO2max 49,80; 156 spm; 1,17 m
Bez historii. Takie tam człapanko, trochę ociężałe po wczorajszej sile. Nic szczególnego - starałem się utrzymać w widełkach tętna, co się udało.
Od ponad tygodnia utrzymuje mi się średnia tygodniowa tętna minimalnego 39bpm. Wprowadziłem tą wartość do RunMotion. Aplikacja skorygowała widełki tętna dla rozbiegań na 119-128.
Środa
W planie Easy run 1hr (5:35-5:55 lub 119-128bpm).
ER 10,8 km; 1:00:07; 5:34/km; 72%; TRIMP 81; eVO2max 48,59; 164 spm; 1,09 m
Człapanie. Mówią, żeby przyspieszyć to trzeba zwolnić. Trening po którym miałem bardzo niskie samopoczucie. Początek niby bardzo luźny i lekki, ale im dalej w las tym większe drewno. Tętno wciąż utrzymuje się na dość wysokim poziomie, pomimo niskiej intensywności. Jest to już wkurzające. Oddech luźny i spokojny. Lewa łydka praktycznie cały trening spięta - spory dyskomfort. W prawej pięcie niestety czuć jakieś dolegliwości bólowe. Pośladek raczej uśpiony. W domu, z żalu nad swym losem, dokończyłem sernik i ciasto dyniowe ✌
Czwartek
45min ER + hill reps 5x20sec/50sec (high intensity) + 5min ER
ER 10,5 km; 57:45; 5:30/km; 72%; TRIMP 79; eVO2max 49,76; 158 spm; 1,15 m
Lepsze odczucia niż wczoraj. Może dlatego, że całość wykonana w lesie. Bieg spokojny układał się różnie, lewa łydka łatwo wchodziła w tryb takiego spięcia, ale zdecydowanie mniej niż wczoraj. Bywały fragmenty, kiedy łapałem wyczuwalny luz nie tylko na łydce ale i całościowo. Niestety nie był obecny przez cały trening. Natomiast z podbiegów jestem mega zadowolony. Luźno, dynamicznie, szybko. Nosiło pod górę tak jak lubię. 5 minut schłodzenia na koniec, z tradycyjnym dużym luzem, będącym efektem mobilizacji podbiegami. To działa zawsze. W trakcie rozbiegania odczuwalna pięta. W trakcie podbiegów nieodczuwalna. Po treningu porolowałem, pomasowałem. Na razie jest dobrze ale na przyszły tydzień zapiszę się do swojego fizjo/osteo.
Piątek
Gravel praca / dom. Luźne kręcenie.
Sobota
Tempo run 3x5min/3min (@4:06/km, 158bpm). Moderate intensity.
Z tego co pamiętam, to trening pod kontrolą. Znowu za szybko - pewnie dlatego, że początek każdego powtórzenia jest bardzo luźny i wchodzi szybsze tempo. Potem się usztywniam. A jakby tak zacząć dużo, dużo wolniej ...
Wyszło @4:04, @4:02, @4:00.
Niedziela
Easy run 55min (w planie 5:35-5:55 na km lub tętno 119-128).
ER 10,0 km; 55:46; 5:34/km; 71%; TRIMP 73; 152 spm; 1,18 m
Przynajmniej na rozbieganiach zaczynam się pilnować ;) Kadencja filozoficzno-medytacyjna. Ale dobrze się biegało. Oddechowo - pełna rekreacja.
Na koniec tygodnia mocno spadł pułap tlenowy w algorytmie zegarka do poziomu 55.6 -> 54.3, co daje prognozę 19'30 na 5km, 40'26 na 10km. Suunto wydało ostatnio 2 aktualizacje. W jednej z nich była podobno poprawa szacowania VO2max. Zawsze ich algorytm mocno mnie przeszacowywał - teraz wygląda to bardziej realnie, ale nie chwalmy dnia ... Runalyze cały czas kopie leżącego.
Najbliższy tydzień zapowiada się ciekawie - wpadną (mam nadzieję) 2 jednostki, które myślę, że coś już bardziej pokażą gdzie jestem. We wtorek 7x500/1min10 oraz w sobotę klasyk 4x2km/3min ;)