Poniedziałek
Tylko gravelowanie praca/dom z poranną mobilizacją.
Wtorek
Easy run + interwały na podbiegu + rytmy na płaskim. Na początek 30 minut spokojnego biegu. Już w trakcie czułem, że jest fajnie. Spory luz, choć ciągle jeszcze gdzieś tam odzywają się pospinane włókna (głównie lewa łydka). Interwały wykonałem na moim ulubionym 😉 Marsowym wiadukcie. Odcinki ~210-212 metrów. 7 luźnych, szybkich na 85-90% powtórzeń. Ostatnie powtórzenie mocniejsze (~@3:28), ale nie na 100%. Przerwy w truchcie w dół i jazda w górę. Słuchałem w słuchawkach informacji głosowych z Suunto App jak spada tętno - za każdym razem na dole miałem już 1 strefę. Jest dobrze! Na tyle dobrze, że postanowiłem jeszcze na koniec rozkręcić nogę 5x20sek./40sek. po płaskim. Tak - to jest właśnie to. Noga sama się kręciła. Lubię ten efekt właśnie po podbiegach.
Easy run zarejestrowałem osobno, żeby mieć w miarę wiarygodny zapis do analizy w Runalyze - wyszło 5,8km, @5:13/km, 76%, eVO2max 51,11.
Nie chcę zapeszać, ale chyba powoli wracam 👍
Środa
Luźne gravelowanie praca/dom (2x~10km). W domu kalistenika i core (w tym przywiedzenie kopenhaskie - słabiutko, martwy ciąg jednonóż z hantlem, rotacje tułowia jednonóż z hantlem). No i kiszka, trzeba częściej robić ten core, bo straciłem trochę na stabilizacji, szczególnie w martwym ciągu jednonóż.
Czwartek
Easy run w krosie + przebieżki. Bardzo przyjemne bieganie. Czasem ciut za szybkie. Lewa łydka znowu cięższa ( w drugiej części biegu - tak po 8km), więc to trochę śmieszne, jak się poprzestawiało. Przebieżki szybkie, luźne - tak jak lubię.
12,1 km; @5:10/km; 77%; TRIMP 96; 164 spm; eVO2max 50,82. Już niech nie schodzi poniżej 50 - please 🙏
Piątek .
Spokojne gravelowanie praca/dom. Mój ostatni standard - dziś w sumie 22km.
Jutro kontrolny CityTrail. Ruszam spokojnie, ale trochę szybciej niż w Wiązownie, a potem się zobaczy😉 Na pewno przez 1 km będzie ciasno, więc jest duża szansa, że nie przestrzelę ☝️ Po ostatnich treningach dobrze by było zakręcić się w pobliżu sub20.
Sobota - CityTrail start kontrolny
Sub20 nie wpadło, ale za to Runalyze trafił z prognozą idealnie - była 20:13, nabiegałem 20:12. 1km miał być nieco szybciej, ale zaskoczyło mnie, że było aż tak tłoczno. Tzn. wiedziałem, że będzie ścisk ale że nie aż taki. Prawda jest też taka, że na wcześniejszych CityTrailach ustawiałem się trochę bliżej. Nawet miałem incydent, że ktoś mnie z tyłu mocno podciął, ale na szczęście obyło się bez wywrotki. Nie lubię takiego popychania i szturchania. Ciasno było aż do 3km, a najbardziej za 2km, gdzie jest zakręt pod kątem prostym, chwilę biegnie się chodnikiem, więc tu już się zrobił lekki zator. Potem też nie mogłem się jakoś dobrze ustawić. Rzucałem się jak potłuczony od lewej do prawej 😉 Dopiero za 3 km zacząłem łapać w miarę równy rytm narastającego tempa, łapiąc kolejne przerzedzone już grupki i jednocześnie przechodząc w kolejne strefy dyskomfortu 🤪 Ból typowy dla piątki zaczął się jeszcze przed 4-tym kilometrem, ale przetrwałem to siłą woli i za pomocą grupy, w którą się wcisnąłem na jakieś 200-300 metrów. Biegli niestety ciut za wolno, więc opuściłem ich - to trochę zawsze kosztuje, bo trzeba odbić mocno w bok i na chwilę zerwać tempo. Takich odbić w bok miałem kilka, więc to na pewno też trochę kosztowało. Na szczęście w tym momencie doskoczył do mnie jeden z zawodników i chwilę biegliśmy obok siebie, więc trochę było wzajemnej mobilizacji. Potem już nie pamiętam, czy on przycisnął czy odpadł. Ja w każdym razie wycisnąłem z siebie tyle ile miałem na ostatnim kilometrze. Jedyny kilometr poniżej 4min./km - udało się pobiec w 3:47. Tak przynajmniej zapisał zegarek. Przy barierce w kuckach nieco dłużej niż w Wiązownej - ale tak mam zawsze jak mocno finiszuję.
5,0 km; 20:12; 4:02/km; 91%; eVO2max 53,08; TRIMP 61; 172 spm; 1,44 m;
Piękna pogoda, świetne warunki. Kolejny kroczek w odzyskiwaniu formy. Suunto się zawstydził, że tak przestrzelił prognozę i obniżył pułap tlenowy do 55, co i tak jest mocno na wyrost. Runalyze - szacun!
Niedziela
Longrun. Nadłuższa jednostka w tym roku. Biegane tradycyjnie w falenickim krosie. 18km średnio po @5:15/km. Nogi po wczorajszym CityTrailu zarąbane. Szczególnie dwójki. Pośladek najmniej. Niestety też mocno łydki. Za to tętno zaczyna już schodzić do poziomów znanych mi z zeszłego sezonu. Szczególnie z pierwszej części sezonu. Pod koniec treningu dorzuciłem dla odmulenia szybszy nieco ponad kilometr po @4:10. Fajny trening - poza doznaniami bólowymi mięśni.
18,0 km; 1:34:35; 5:15/km; 76 %; TRIMP 139; eVO2max 51,12; 164 spm; 1,16 m
Kolejny tydzień planuję nieco zluzować - poniedziałek-piątek lżejsze treningi, niech organizm odpocznie. Czuję wyraźnie, że jestem starszy o rok i jest to duża różnica jeśli chodzi o szybkość regeneracji.