• Bieganie: 53,7 km; 4:30:37; 5:03/km; 78 %; 49,12; TRIMP 450; 164 spm
  • Trening siłowy: 40:58 45 % (ale nie wszystko zarejestrowałem, więc trochę więcej)
  • Stretching/mobilność: było ale nie rejestrowałem
  • Cycling: 75,1 km; 3:00:47; 24,9 km/h; 61 %; TRIMP 122; 78 rpm

Poniedziałek (gravel)

Gravel do pracy / do domu. Wersja lajtowa. W domu protokół Alfredsona z obciążeniem 7kg + drążek. Na drążku coraz lepiej - jest lekki progres.

Wtorek (bez treningu)

Słaba noc. Mniej niż 5 godz. snu. Praca zdalna u siostry. Czuwanie przy mamie.

Środa (ER)

ER; 10,2 km; 56:30; 5:32/km; 73 %; eVO2max 47,52; 70; 160 spm

Bieganie o poranku. Słabiutko. Widać, że są braki w śnie. Dwójki jeszcze pospinane. Pewnie dopiero jutro odpuszczą. Na początku czuć było Achillesa - ale nie było za bardzo czasu na mobilizacje, więc trochę po staremu. W trakcie dnia protokół Alfredsona z hantlem 7kg - można będzie jeszcze zwiększyć obciążenie + 2x6 podciągnięć pełnych na drążku.

Czwartek (Gravel / BC2)

Gravel na Ursynów (16,17km). Dużo postojów na światłach - organizacja ruchu w Wawie to jakiś dramat.

Wieczorem zaplanowałem 3km ER + 8km BC2 + 2km ER.

Wyszło w sumie 13,5 km; 1:05:46; 4:53/km; 79 %; 49,60; 117; 166 spm

  1. 3,42 km 18:18 3,42 km 18:18 5:21/km -0:28/km 5:20/km 72 % 78 % +14/-16 m 274 W 165 spm 1,14 m 50,10
  2. 11,44 km 54:26 8,02 km 36:08 4:30/km +0:23/km 4:30/km 84 % 87 % +0/-4 m 337 W 167 spm 1,32 m 50,06
  3. 13,47 km 1:05:45 2,03 km 11:19 5:34/km -0:41/km 5:31/km 76 % 87 % +14/-11 m 262 W 161 spm 1,11 m 44,94

Odczucia takie sobie. Początek w miarę luźny. Podczas ER trudno było wskoczyć na szybszą kadencję - tutaj wyraźnie się coś poprzestawiało, chyba trzeba to odpuścić - być może tak ma być. W trakcie coraz większy beton w prawej nodze (łydka + dwugłowy). Po nawrotce w trakcie BC2 beton nasilił się w obu nogach. Końcowe ER już męczenie buły. W trakcie BC2 miałem wrażenie, że biegnę dość szybko, a w rzeczywistości średnia to @4'30, więc niestety trochę dramat. Miejmy nadzieję, że trochę odda. Dwójki ciągle pospinane (bardziej prawa).

Piątek (Gravel)

Rano rozjazd do mamy ~21km. Mięśnie nawet zregenerowane. Przed wyjściem ostrzelałem pistoletem prawą łydkę, dwugłowego i pośladek. Tak jakby coś puściło - muszę to jeszcze sprawdzić, bo jest tu jakiś ewidentny problem. Jak sobie nie poradzę, to tylko p. Michał - fizjo. Powrót rowerem - podobny dystans.

Sobota (LT)

  • WarmUp: 3,0 km; 15:24; 5:07/km; 74 %; eVO2max 51,80; 20; 168 spm
  • LT (4x8'/2'30): 8,9 km; 39:45; 4:29/km; 88 %; eVO2max 47,10; 103; 168 spm
  • CoolDown: 2,0 km; 10:20; 5:04/km; 80 %; eVO2max 46,76; 18; 168 spm

Odcinki wyszły:

  1. 1,90 km 8:00 4:13/km +0:16/km 4:10/km 86 % 90 % +6/-0 m 372 W 170 spm 1,40 m 52,25
  2. 1,88 km 8:00 4:15/km +0:14/km 4:13/km 89 % 91 % +1/-0 m 365 W 172 spm 1,36 m 49,07
  3. 1,90 km 8:00 4:12/km +0:17/km 4:12/km 89 % 93 % +4/-4 m 369 W 174 spm 1,33 m 49,73
  4. 1,96 km 8:12 4:12/km +0:17/km 4:12/km 90 % 94 % +4/-6 m 366 W 171 spm 1,38 m 48,73

Coś jakby drgnęło. Lepsze samopoczucie niż podczas czwartkowego BC2. 1 okrążenie ruszyłem za szybko. Przez pierwsze 200-300 metrów korygowanie tempa. Z treningu jestem zadowolony, bo utrzymałem intensywność i nie było jakiegoś mocno tragicznego tempa. Na końcówce ostatniego okrążenia ruszył do mnie durny pies i musiałem się zatrzymać, żeby gnoja pogonić. Mięśniowo-tkankowo czuć jeszcze zmęczenie. No i jak widać na kolejnych powtórzeniach jest spadek eVO2max z 52,25 na 48,73. Na razie to sporo. Ale mam nadzieję na progres. Ten trening zawsze mi oddawał.

Chciałbym już mieć odczucie takiego luzu w mięśniach. Wydaje się, może sobie teraz wymyślam, ale może tak jest, że jednak uruchomione są struktury, które wcześniej nie były zaangażowane. Uruchomienie ich to jedno a adaptacja to drugie. Być może jestem na etapie adaptacji - dwugłowy i pośladek włączają się do pracy, ale muszą zostać wzmocnione i muszą zostać nauczone tej pracy (skurcz/rozkurcz). Może stąd wynika takie zamulenie mięśniowo-tkankowe.

Niedziela (LR)

LR 16,0 km; 1:22:52; 5:10/km; 76 %; 49,33; 122; 164 spm; 1,18 m

Przed treningiem protokół Alfredsona z obciążeniem 10kg. Achilles pozwala dokładać obciążenia, więc jest nadzieja, że wzmocni się i problem nie powróci. Na razie pozostaje tkliwość dotykowa (ale mniejsza niż wcześniej) oraz poranne odczucie w skali 1-2/10. Mam wrażenie również, że zmniejszyła się grubość ścięgna. Zatem wszystko się powolutku rehabilituje.

No nie powiem, żeby to był łatwy long run. Czuć było zmęczenie mięśniowe. Trzeba się było naprawdę wczuć w organizm, żeby się niepotrzebnie nie zaorać. Na trasie pokonałem jedno okrążenie CrossWesoła 2023 oraz jedną pełną pętlę WBG ale z dwoma początkowymi stromymi podbiegami. Coś puściło na ostatnim zbiegu i chwilę trzymało. Chodzi o odczucie tąpnięcia w czachę. Kluczem było jednak uderzenie w podłoże od pięty. To musi być wyraźne. Na koniec zrobiłem szybki 1km w odczuciach T10-T5 na zmęczonych nogach. Wyszło @3'54. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale może to jakaś dobra oznaka.

Previous Post Next Post