Poniedziałek
Gravelowanie praca / dom (8,5km rege + 8,9km rege). Czyli generalnie luz. Wieczorem też nic, bo Duplantis rozbił bank. A to co Kipyegon z Tsegay odwaliły, to do dzisiaj zachodzę w głowę, po co to było?
Wtorek
ER 9,0 km; 48:06; 5:19/km; 76%; TRIMP 79; eVO2max 48,41; 162 spm; 1,16 m
Beznadziejne bieganie. Nie ma o czym pisać. Zapomnieć i działać dalej.
Środa
Gravelowanie praca / dom (10,3 km rege + 31,5 km tlenowo, luźno).
Czwartek
Cross 8,5 km; 47:55; 5:37/km; 71%; TRIMP 63; eVO2max 49,18; 160 spm; 1,11 m
Bieganie w terenie, w tym 5 luźnych podbiegów poniżej 20 sekund, z przerwą na zejście w dół. Słaby trening odczuciowo. Odezwała się ... pięta. Praprzyczyną może być wczorajsze naciągnięcie/nadwyrężenie pleców po stronie prawej. Dziś mnie to trzymało i nie dało się tego do końca rozpracować. Generalnie załamka. Ciągle coś.
Piątek
Gravelowanie praca/dom (21,2 km) + fizjo ride (6,9km).
Sobota
10,4 km; 57:00; 5:28/km; 76%; TRIMP 92; eVO2max 46,87; 160 spm; 1,14 m
20 minut z synem, potem jeszcze dokręciłem. Takie sobie bieganie.
Niedziela
Luz.